Exposé Premiera Edwarda Artura – 09.11.2010

Premier Rządu Królewskiego król senior Edward Artur wygłosił exposé 9 listopada 2010 roku przed Izbą Poselską XVI kadencji.


Wasza Królewska Mość,
Wasze Królewskie Wysokości,
Panowie Senatorowie,
Panowie Posłowie,
Wasze Ekscelencje,
Szlachetni Goście,
Przyjaciele,

Gdyby jeszcze kilka tygodni temu ktoś powiedział mi, że stanę w tym charakterze przed obliczem Wysokiej Izby – nie uwierzyłbym mu. To jednak fakt; zdecydowałem się przyjąć ofertę Klubu Republikańskiego i stanąć na czele nowego Rządu JKM.

Przedstawiłem Klubowi swoje postulaty reform, Klub je przyjął, a w toku dalszej dyskusji także uzupełnił i częściowo zmodyfikował.

Ten Gabinet jest gabinetem reform – i od tego warto rozpocząć to wystąpienie. Nie możemy być głusi i ślepi na zmiany, a Dreamland musi dostosowywać się do realiów, skoro to realia nie chcą jakoś dostosować się do niego. Jest wiele sygnałów świadczących o konieczności pilnych (i dogłębnych) zmian.

Po pierwsze – opublikowana przeze mnie wcześniej statystyka stażu głosujących w ostatnich wyborach świadczy, że Dreamland już przynajmniej roku nie wzbogacił się o żadnego nowego, aktywnego obywatela (wobec siedmiu obywateli ze stażem od 1 roku do 2 lat i aż czternastu ze stażem dłuższym niż dwa lata).

Po wtóre – przeliczyliśmy: w Dreamlandzie mamy obecnie 27 miast, nie licząc wsi Kakuty (5 w Furlandii, 5 w Luindorze, 3 w Morlandzie, 6 w Surmali i aż 7 w Weblandzie; osobno Dreamopolis Królewskie). W głosowaniu do Izby Poselskiej wzięły natomiast udział 23 osoby. Miast mamy więcej niż aktywnych obywateli.

Jeśli policzyć to w ten sposób, że z jednej strony odliczymy z liczby głosujących czterech głosujących w Domenie Królewskiej, a z drugiej z listy miast odejmiemy Dreamopolis, to otrzymamy proporcję 26:19. Na 26 miast w pięciu prowincjach mamy 19 aktywnych obywateli!

To oczywiście nie tylko problem miast. Problem jest znacznie rozleglejszy – obecna struktura Dreamlandu w najmniejszym stopniu nie jest przystosowana do liczebności populacji. Potrzebujemy imigracji. Ale żadne działania promocyjne nie przyniosą oczekiwanego skutku, jeśli nowy mieszkaniec/obywatel trafi na pustynię – do prowincji, w której jest jednym z dwu czy trzech obywateli; jeśli obejmie jakieś stanowisko ministerialne w rządzie, którego będzie jedynym członkiem. Takiego państwa wirtualnego przecież w ogóle nie można traktować poważnie!

Proszę, by spojrzeć na propozycje reform nie jak na jakieś drastyczne aberracje, ale na pakiet rozsądku. Fundamentem tych postulatów jest właśnie zdrowy rozsądek i przekonanie, że Dreamlandowi należy się jeszcze terapia.

Wcale nie jest za późno, wbrew przekonaniom malkontentów. Jesteśmy populacją niezbyt liczną, ale nie wygasłą. Jeśli przestaniemy się oszukiwać i doprowadzimy Dreamland do stanu zgodnego ze zdrowym rozsądkiem, to to się opłaci.

Mamy oczywiście świadomość, że nasze propozycje nie wszystkim się spodobają; spodziewamy się dość silnego oporu. Ale cóż, skoro Dreamland (jak i wszystkie państwa wirtualne) stoją dyskusją i polityką – może nam to wyjść tylko na dobre.

Mamy też świadomość, że nie mamy monopolu na prawdę – ani Klub, ani ja osobiście, ani ten Rząd. Dlatego poprosimy Dreamlandczyków o to, by przesyłali nam swoje własne propozycje: przy odrobinie szczęścia uda się zaprojektować spójną wizję reform. Taką, którą będzie można wprowadzić w życie w oczekiwaniu przyszłych korzyści.

Wymienię tylko kilka najważniejszych z naszych postulatów.

Najpoważniejszą postulowaną przez nas zmianą będzie zmniejszenie liczby prowincji do dwóch. Musimy skończyć ze szkodliwym przekonaniem, że stać nas na pięć prowincji, pięciu namiestników i pięć stolic. Nie stać. Po pierwsze, nie stać nas na to, by tracić imigrantów zniechęconych pustynnym, wyludnionym obrazem którejś z pięciu prowincji. Jak można zresztą nazywać prowincją (czy „państwem członkowskim”, jak to się kiedyś nazywało) jednostkę, w której mamy dwóch aktywnych obywateli? Po drugie, nie możemy dalej oszukiwać się, że stać nas na rozsmarowywanie osób aktywnych cienką warstwą po pięciu osobnych prowincjach. Każda z tych prowincji to namiestnik, czasami (nawet to nie zawsze!) jakieś zalążki administracji, powołuje się też burmistrzów miast – Dreamlandczyków nie ma tylu, by nadal sobie na to pozwalać.

Zmniejszenie ilości prowincji do dwóch może sprawić, że aktywni obywatele podzielą się pomiędzy te dwa organizmy i wreszcie stworzą być może aktywne jednostki terytorialne – z namiestnikiem motywowanym świadomością, że jest ktoś, kto w razie porażki jest w stanie go zastąpić; z parlamentem czy innym ciałem kolegialnym; z głosowaniami, debatami i dyskusjami. Naszym zdaniem tylko tak można to osiągnąć i do tej zmiany będziemy dążyć.

Dwie prowincje to również perspektywa konkurencji między nimi – przy obecnych słabych, pogrążonych w atrofii pięciu prowincjach takiej konkurencji wzbudzić po prostu się nie da.

Po drugie, zamierzamy przyjrzeć się niektórym organom Królestwa. Jeszcze przed dniem, gdy otrzymałem propozycję pokierowania Rządem, złożyłem JKM projekt ustawy likwidującej Komisję Wyborczą Królestwa. I to jest również część tej reformy – komisja od samego swego początku w 2002 roku i tak zwykle działała jako de facto organ jednoosobowy. Skoro tak, to w miejsce Komisji proponujemy jednoosobowego Królewskiego Komisarza Wyborczego. Przemawia za tym rozsądek: nic się nie zmieni na gorsze. Atutem tego rozwiązania jest natomiast przynajmniej to, że nie będziemy musieli wyłączać od kandydowania do Izby trzech aktywnych obywateli w każdych wyborach.

Po zmniejszeniu liczby prowincji przyjrzeć się będzie trzeba oczywiście również Senatowi – żeby nie rzucać słów na wiatr, dokładne propozycje przedstawimy w ciągu miesiąca.

Rewizji i uproszczenia wymagają także stosowane w Królestwie procedury. Nie może być tak, że w dwudziestokilkuosobowej społeczności z wnioskiem o referendum musi wystąpić co najmniej 21 obywateli z przynajmniej 3 prowincji (minimum 7 podpisów z każdej). W tej chwili ten konstytucyjny wymóg nie jest nawet nieracjonalny – on jest zupełnie bzdurny. Referendum tą drogą nie da się zarządzić w ogóle – są prowincje, w których (opierając się na wynikach ostatnich wyborów) mamy tylko dwóch aktywnych mieszkańców!

Dreamland trzeba dostosować do rzeczywistości.

Chcemy też uproszczenia procedur sądowych. Nie może być tak, że sprawa znika z przestrzeni debaty publicznej i rozpatrywana jest przez sądy przez kilka kolejnych miesięcy. W ten sposób zabijamy dyskusję i politykę, na których Królestwo jest ufundowane. Sąd powinien być raczej uczestnikiem tego dyskursu; uczestnikiem szczególnym, bo oceniającymi legalność – ale jednak uczestnikiem, a nie zamrażarką.

Propozycji mamy znacznie więcej – wkrótce szczegółowo przedstawimy je publicznie pod dyskusję. Tym właśnie przede wszystkim zajmować się będzie ten Rząd.

Zmiany chcemy przeprowadzić w ciągu jednej kadencji. I jesteśmy przekonani, że to się uda. Proszę Państwa o wsparcie tych wysiłków.

Moje wystąpienie i tak jest już wystarczająco długie, nie będę więc go przedłużał ponad miarę, choć wiele jeszcze jest przecież pozostało do powiedzenia.

Miło mi przedstawić członków Gabinetu:

Sprawami zagranicznymi pokieruje dotychczasowy premier hrabia Jacques de Brolle. Hrabia jest gwarancja, że zmiana rządu nie oznacza jednocześnie żadnej gwałtownej zmiany polityki zagranicznej prowadzonej przez Królestwo. Będzie to nadal polityka wyważona, nastawiona na współpracę a nie na konfrontację, przykładająca dużą wagę do umacniania przyjaznych stosunków z naszymi partnerami, przede wszystkim z państwami Wspólnoty Korony Ebruzów i państwami bliskimi tej Wspólnocie.

Za kulturę i naukę oraz promocję odpowiedzialny będzie wielokrotny minister, bliski współpracownik Korony diuk Paweł Erwin de Archien-Liberi – jako minister kultury i nauki, minister ds. informacji oraz wicepremier. Trudno może mówić o kulturze i nauce wówczas, gdy mówimy o Rządzie ukierunkowanym na śmiałe reformy ustrojowe – diuk de Archien-Liberi ma jednak mnóstwo pomysłów, o których bez wątpienia sam wkrótce opowie więcej. Są to zarówno nowe inicjatywy, jak i próba rozwiązania problemów, z jakimi boryka się dreamlandzka nauka i kultura od wielu miesięcy czy lat.

Jako minister ds. informacji diuk de Archien-Liberi będzie odpowiedzialny między innymi za to, by kontakt między Rządem a wszystkimi Dreamlandczykami był jak najlepszy. Biorąc pod uwagę cele, jakie ten Gabinet sobie stawia: ten kontakt to rzecz niezbędna.

Za sprawiedliwość i obywatelstwo odpowiadać będzie jak dotychczas arcyksiążę Ghardin. Pokładam w panu ministrze pełne zaufanie: bez wątpienia proponowane zmiany dotkną w jakiś sposób kwestii obywatelstwa – choćby Szkoły Głównej Królestwa, która wręcz domaga się bardzo głębokiej reformy. Osoba Arcyksięcia w moim przekonaniu gwarantuje, że wszystko co niezbędne zostanie zrobione – i że zostanie to zrobione należycie.

Ministerstwem Finansów i Gospodarki – a więc resortem wszystkich tek finansowo-gospodarczych – pokieruje Bartosz Lenczowski. Resort ministra Lenczowskiego najprawdopodobniej będzie dość trudny. Niestety, obecnie finanse publiczne, budżetowanie i wszelkie sprawy okołobudżetowe pozostają w stanie pewnego chaosu. To trzeba wreszcie uporządkować, myśląc też o przyszłości – ten Gabinet chciałby po sobie pozostawić w tej sferze porządek i dobre nawyki, które umożliwią przyszłym rządom sprawne poruszanie się w kwestiach finansowych. Jestem przekonany, że aktywność i energia ministra Lenczowskiego jest dostateczną rękojmią powodzenia tego projektu.

Wysoka Izbo!
Panie Marszałku!

Na podstawie art. 39a ust. 1 Konstytucji Królestwa Dreamlandu zwracam się do Wysokiej Izby o udzielenie wotum zaufania.

(-) Edward Artur, r.s.